Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powraca temat dostępności żłobków publicznych w Gdyni. Obywatelski projekt receptą na kolejki?

JD, SZ
Władze Gdyni nie chcą budować kolejnych, dużych żłobków dla dzieci.
Władze Gdyni nie chcą budować kolejnych, dużych żłobków dla dzieci. Archiwum Polskapress
W związku z trwającą kampanią wyborczą powraca spór o dostępność żłobków publicznych w Gdyni. Jeden z opozycyjnych komitetów chce zobowiązać prezydenta miasta do zapewnienia aż 1,3 tysiąca nowych miejsc dla maluchów.

Obywatelski projekt uchwały w tej sprawie złożyli już w budynku Ratusza przedstawiciele ugrupowania „Marzę o Gdyni”. Powołują się na normy unijne, według których opieka w żłobkach publicznych zapewniona powinna zostać dla 30 procent maluchów w mieście. W Gdyni byłoby to aż 1,8 tys. miejsc. Dziś jest nieco mniej, niż czterysta. Pod koniec roku, w związku z rozbudowywaną placówką w dzielnicy Witomino, liczba ta dobije do pół tysiąca. Samorządowcy kolejnych żłobków budować nie chcą, utrzymując, że stały będą puste. Zapowiedzieli, że jeszcze w tym roku ruszy system wykupu miejsc dla maluchów, lub dopłat do nich w placówkach niepublicznych. Argumenty te nie przekonały jednak działaczy „Marzę o Gdyni”. Przygotowali oni obywatelski projekt uchwały pod tytułem „Żłobki w każdej dzielnicy”. Wkrótce pochylić będą musieli się nad nim radni Gdyni.

- Kwestia zapewnienia przez miasto opieki żłobkowej jest konsekwentnie pomijana od długiego czasu - twierdzą autorzy obywatelskiej uchwały.

Arkadiusz Dzierżyński, jeden z inicjatorów dokumentu, zwraca uwagę, że jego zdaniem oczekiwanie w kolejce na przyjęcie do publicznego żłobka w Gdyni trwa często dłużej, niż osiągnięcie przez dziecko wieku kwalifikującego do przedszkola. Powodować ma to wykluczenie młodych matek z rynku pracy.

Czytaj także: W końcu! Gdynia dopłaci do pobytu dzieci w niepublicznych żłobkach w mieście

Złożony projekt uchwały nie ma jednak żadnych szans na przegłosowanie przez rządzących miastem radnych „Samorządności”. Jego wady wypunktował już Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni ds. edukacji.

- Sugerowanie tego rodzaju rozwiązania, jakie proponują uchwałodawcy, wynika z braku zrozumienia i wiedzy na temat systemu żłobkowego w Gdyni - twierdzi Bartosz Bartoszewicz. - Pomijane są istotne fakty, jak te dotyczące liczby osób oczekujących, gdzie w niektórych przypadkach czas oczekiwania wynosi zero dni, lub skali zapotrzebowania. Trudno też zgodzić się z tezą o konsekwentnym pomijaniu tematu opieki żłobkowej, bo co roku w Gdyni powstają nowe miejsca w nowych dzielnicach.

Według wiceprezydenta Bartosza Bartoszewicza dużo lepszym modelem, niż budowanie kolejnych, dużych żłobków, jest wykup pobytu dzieci w placówkach niepublicznych w dzielnicach, w których występuje na to zapotrzebowanie. Nowe placówki publiczne mogłyby mieć problem ze znalezieniem chętnych. Do sytuacji takiej doszło już na warszawskiej Białołęce w zeszłym roku. Zgodnie z unijnymi wytycznymi wybudowano tam cztery nowe żłobki na pół tysiąca miejsc, ale świecą pustkami, co stało się sporym problemem.

Koszty realizacji postulatów „Marzę o Gdyni” sięgnęłyby z pewnością kwoty 50 milionów złotych. Według samorządowców taki wydatek nie jest zasadny.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto