Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Port lotniczy w Gdyni Kosakowie. Prokurator nabrał wątpliwości

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Lotnisko na granicy Gdyni i Kosakowa jest w zasadzie gotowe, ale na skutek sporu z Komisją Europejską nie wylądował na nim jeszcze żaden pasażerski samolot cywilny.
Lotnisko na granicy Gdyni i Kosakowa jest w zasadzie gotowe, ale na skutek sporu z Komisją Europejską nie wylądował na nim jeszcze żaden pasażerski samolot cywilny. archiwum DB
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wznowiła śledztwa w sprawie ewentualnych nieprawidłowości przy finansowaniu budowy lotniska na granicy Gdyni i Kosakowa.

Dwa dochodzenia w tym temacie prowadziła już w przeszłości prokuratorzy z Gdyni. Wszczęte zostały w 2014 roku, ale oba umorzono. W zeszłym roku akta tych spraw rozpoczęła jednak badać Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Na skutek poczynionej analizy postanowiono śledztwa wznowić, a prokuratorzy z Gdyni zostali z nich wyłączeni. Początkowo planowano przekazać oba dochodzenia do wejherowskiej prokuratury, ale ostatecznie uznano, że najbardziej właściwymi osobami do ponownego zbadania sprawy będą doświadczeni prokuratorzy z gdańskiej Prokuratury Okręgowej. Jak udało nam się ustalić, wystąpili już oni do Urzędu Miasta Gdyni o przekazanie treści korespondencji między samorządowcami, a Komisją Europejską. To właśnie na skutek decyzji KE wojskowe dawniej, a potem ucywilnione lotnisko, na które wydano z kasy samorządu aż 91 milionów złotych, nadal nie może funkcjonować. Urzędnicy z Brukseli tego typu nakłady uznali za niedozwoloną pomoc publiczną i nakazali zwrócić je do budżetu gminy.

Port Lotniczy Gdynia Kosakowo. Samorządowcy z Gdyni negocjują z Komisją Europejską.

Nie ma też żadnych wątpliwości, że do ponownego przyjrzenia się sprawie lotniska skłoniły prokuratorów informacje, zawarte w raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Według kontrolerów gdyńscy urzędnicy musieli sobie zdawać sprawę, że budowa lotniska bez uzyskania wcześniej notyfikacji ze strony Komisji Europejskiej jest przedsięwzięciem ryzykownym.

TUTAJ czytaj więcej o losach lotniska w Gdyni Kosakowie.

„Miasto przekazywało środki na przebudowę lotniska w latach 2007-2013, przed wydaniem przez Komisję Europejską decyzji końcowej w sprawie projektowanej pomocy. Wydatki te Miasto notyfikowało Komisji Europejskiej dopiero w 2012 r. pomimo, że z analiz i opracowań sporządzonych na zlecenie Miasta w 2009 r. i 2010 r. wynikało, że istnieje ryzyko uznania ww. środków za pomoc publiczną i zalecano ich notyfikację” - czytamy w raporcie Najwyższej Izby Kontroli.

Jak ryzykowna pod kątem prawnym i skomplikowana była inwestycja świadczy również fakt, że władze miasta na prawników i doradców, mających zabezpieczać interesy Gdyni, wydały kwotę 1,9 miliona złotych, na co również uwagę zwrócili kontrolerzy NIK. Co więcej, są oni też zdania, że gdyńscy samorządowcy, powołując do życia spółkę Port Lotniczy Gdynia - Kosakowo, mogli działać na szkodę Portu Lotniczego Gdańsk, którego gmina Gdynia jest udziałowcem. Trudno nie uznać takich argumentów za dość logiczne.

Komisja Europejska w lutym 2014 roku uznała nakłady, poczynione na budowę lotniska, za niedozwoloną pomoc publiczną. Gigantyczną kwotę nakazała zwrócić do budżetu gminy. W konsekwencji pojawił się ogromny problem, bowiem spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo nie posiadała już tych środków. Wydała je na budowę nowego terminala pasażerskiego i otaczającej go infrastruktury. Port lotniczy został więc postawiony w stan upadłości i od wielu miesięcy zarządza nim syndyk.

Gdynia od niekorzystnego rozstrzygnięcia KE odwołała się do Sądu w Luksemburgu, który decyzję urzędników z Brukseli anulował z pobudek proceduralnych. Przedstawiciele komisji się jednak nie poddali. Skierowali sprawę do kolejnej instancji i spór nie jest jeszcze zakończony. Gdynia sygnalizuje natomiast, że trwają rozmowy w sprawie ewentualnego przyjmowania samolotów.

W ostatnich miesiącach, po korzystnym dla Gdyni wyroku Sądu w Luksemburgu, toczyła się debata na temat ewentualnych kosztów funkcjonowania lotniska po jego uruchomieniu. Zdaniem władz Gdyni projekt ten będzie sam się finansował.

Katarzyna Spychała, wiceprezydent Gdyni, zapewniła, że gdyby było inaczej, to KE w ogóle by z samorządowcami nie rozmawiała.

Innego zdania są przedstawiciele opozycji, którzy uważają, że do lotniska w skali roku trzeba będzie dokładać kwoty liczone w milionach złotych. Wątpliwości co do samofinansowania się lotniska mają ponadto liczni eksperci z branży lotniczej.

Wycieczka po lotnisku w Kosakowie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto