Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policyjny savoir vivre w Gdyni?

Agata Grzegorczyk
Już sam fakt niezadowolenia z kontaktów z nami mieszkańca miasta jest wystarczający by wszcząć postępowanie  twierdzi mł. insp. Robert Leksycki komendant miejski policji w Gdyni
Już sam fakt niezadowolenia z kontaktów z nami mieszkańca miasta jest wystarczający by wszcząć postępowanie twierdzi mł. insp. Robert Leksycki komendant miejski policji w Gdyni Fot. T. Bołt
Na komisariacie przeżyłam szok. Doniesienie wprawdzie zostało przyjęte, ale zostaliśmy potraktowani jakbyśmy to my byli tu winni. Policjanci używali wulgarnych słów, także w obecności mojego dziecka. Syna zresztą nie przesłuchano, bo do pokoju policjanta, z którym rozmawiałam, wszedł inny i zapytał, czy on, k..., nadgodziny robi - opowiada Joanna Gussman z Witomina.

Joanna Gussman z Witomina wysłała swojego 15-letniego syna po zakupy. Dała mu 100 zł. Po drodze do znajdującego się 100 m od komisariatu policji na Witominie sklepu Oskar spotkał kolegę. Przed wejściem wyjął z kieszeni banknot i pokazał go znajomemu.

- Wówczas podszedł do nich jakiś pijak i zabrał synowi pieniądze, po czym wszedł z nimi do sklepu i kupił sobie alkohol - opowiada Joanna Gussman. - Syn wbiegł za nim i mówił ekspedientkom, że to kradzione pieniądze, ale te wydały towar, bojąc się chyba pijanego.

Oskar zadzwonił do mamy. Pytał, co ma robić. Mama kazała poprosić o pomoc policję. Oskar nie zdążył nawet zadzwonić, bo pod komisariatem był akurat policjant.

Czytaj także: Biblioteka UG kupiła dostęp do bazy world ebook

- Funkcjonariusz jednak tylko spisał dane wszystkich obecnych i wsiadł do auta mówiąc, że spieszy się na akcję - mówi Joanna Gussman. - Zostawił moje dziecko na ulicy z tym pijanym, agresywnie zachowującym się człowiekiem! Nie odebrał też moich pieniędzy temu człowiekowi, ani wódki, którą za nie kupił, choć sprzedawczynie czekały w drzwiach sklepu z paragonem, by przyjąć z powrotem towar. A ta "akcja", na którą się tak spieszył? Widziałam na czym polegała, bo zdążyłam akurat dobiec na miejsce, jak ruszał. Przejechał przez skrzyżowanie, zawrócił i pojechał z powrotem do komisariatu! Patrzyłam na to i nie mogłam uwierzyć. W tym czasie mężczyzna, który ukradł mojemu synowi pieniądze, wsiadł do taksówki i odjechał.

W tym miejscu jednak sprawa się nie kończy. Pani Gussman poszła wraz synem do komisariatu złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Tak, jak doradził jej synowi policjant zanim udał się "na akcję".

Czytaj także o konfilkcie w sprawie hali targowej w Gdyni

- Na komisariacie przeżyłam kolejny szok. Doniesienie wprawdzie zostało przyjęte, ale zostaliśmy potraktowani jakbyśmy to my byli tu winni. Policjanci używali wulgarnych słów, także w obecności mojego dziecka. Syna zresztą nie przesłuchano, bo do pokoju policjanta, z którym rozmawiałam, wszedł inny i zapytał, czy on, k..., nadgodziny robi. Tamten odpowiedział, że nie będzie już nikogo , k..., przesłuchiwał i kazał przyjść następnego dnia. Następnego dnia też nie był milszy, zwracał się do syna per gówniarzu i krzyczał, że teraz ma nauczkę. Tamten drugi policjant podobno powiedział mu, że puścił tego złodzieja, bo syn sam mu dał pieniądze, żeby mu kupił wódkę.

Czytaj także: Gdynia zbuduje specjalne literackie miasteczko

Kiedy zwróciłam mu uwagę przypominając, że my tu przyszliśmy po pomoc, powiedział, że mogę iść na skargę nawet do Warszawy, czy do Gdyni, jemu wszystko jedno, bo i tak wszystkich komendantów ma w nosie. Do Warszawy się nie wybierałam, ale chciałam złożyć skargę u komendanta z Witomina. Mimo, iż byłam w czasie przyjęć interesantów, powiedziano mi, że go nie ma.

Gdynianka jednak nie odpuszcza. Nie chce, by podobna sytuacja spotkała inne dziecko. Wybiera się do komendanta miejskiego. Mł. insp. Robert Leksycki, szef gdyńskich policjantów obiecał sprawą się zająć i wyjaśnić wszystkie okoliczności zajścia.

Będzie postępowanie
Rozmowa z mł. insp. Robertem Leksyckim, komendantem miejskim policji w Gdyni

Czy policjant mając taką możliwość nie powinien odebrać pieniędzy sprawcy?

Powinien. To dowód w sprawie. Tak jak i paragon ze sklepu. A także wykonać szereg innych czynności z potwierdzeniem tożsamości i trzeźwości sprawcy włącznie. Na razie jednak nie mogę odnieść się do szczegółów tej konkretnej sprawy, bo znam tylko relację jednej ze stron. Zostanie jednak uruchomione postępowanie wyjaśniające, które przeprowadzi niezależny ekspert spoza tej jednostki. Doświadczona w takich sprawach osoba.

Jeśli potwierdzi się wersja gdynianki, to co może spotkać policjanta, z którym miała do czynienia?

Wówczas na pewno wyciągnięte zostaną sankcje dyscyplinarne. Jeśli ujawnione zostanie poważne naruszenie procedur, oddamy sprawę do prokuratury. Nie chcę niczego przesądzać przed zbadaniem sprawy, ale dla mnie sygnałem, że zachowaliśmy się nie tak jak powinniśmy, jest już sam fakt niezadowolenia z kontaktów z nami mieszkańca miasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto