Na miejscu do parkowania w Śródmieściu Gdyni zalegał śnieg. Kierowca musiał zapłacić

Radni miasta po skierowanej do nich skardze uznali właśnie, iż źle przygotowane miejsce do pozostawienia samochodu w strefie płatnego parkowania wcale nie zwalnia od obowiązku wniesienia opłaty za jego zajęcie. Jeden z mieszkańców Gdyni spór w tym temacie toczył z samorządowcami od kilku tygodni. Na jego argumenty w pierwszej kolejności pozostali nieczuli pracownicy i kierownictwo biura obsługi strefy płatnego parkowania. Następnie tematem zajęła się komisja rewizyjna gdyńskiej Rady Miasta. Jednak także jej członkowie nie zdecydowali się uwzględnić złożonej skargi.

Czytaj także: Strefy płatnego parkowania w Gdyni. Radnych niepokoją niskie wpływy do budżetu

- Wiele ulic w Śródmieściu jest wąskich i przy intensywnych opadach trudno jest natychmiast usunąć śnieg - mówi Stanisław Borski, przewodniczący komisji rewizyjnej RMG. - Nie za bardzo jest też miejsce, w które można go zepchnąć. Kierowcy powinni więc czasami wykazać się większą wyrozumiałością. Radni jednocześnie zgodzili się z argumentami, iż płatne miejsca parkingowe powinny być odśnieżone. Ale ich zdaniem, kiedy tylko pozwalają na to warunki atmosferyczne, służby miejskie dbają o zapewnienie kierowcom komfortowych warunków do pozostawienia samochodu.

Tomasz Wojaczek, kierownik biura obsługi strefy płatnego parkowania w Gdyni, mówi, iż nie było możliwości anulowania opłaty wobec gdynianina, który zaparkował na zaśnieżonym miejscu i odmówił wykupienia biletu w parkomacie.

- Podstaw do tego nie znalazłem ani w uchwale gdyńskiej Rady Miasta, ani też w ustawach sejmowych - mówi Wojaczek.

Toczący się w ostatnich tygodniach spór o parkowanie na zaśnieżonym miejscu podzielił gdynian. Wielu z nich uważa, iż mężczyzna, odmawiając wizyty w parkomacie, miał rację.

- Jeśli usługa jest niewłaściwie wykonana, nie widzę podstaw, aby za nią płacić - mówi Piotr Darcz, mieszkaniec Śródmieścia. - Tak jest w każdej dziedzinie i podobnie powinno być z miejscami do parkowania. Dziwię się władzom Gdyni, iż idą na wojnę z mieszkańcem, zamiast przyznać się do błędu i przeprosić.