Maja Opinc-Bennich, rzecznik gdyńskiego MOPS opowiada o Orłowie

Widok na morze i klimat rybackiej wioski
Kocham słońce, morze i wiatr więc Gdynia jest dla mnie wymarzonym miejscem. Mieszkam tu od 15 lat i nie żałuję. Nie lubię siedzieć w miejscu więc często spaceruję. Najchętniej do Orłowa. Mieszkam niedaleko Bulwaru Nadmorskiego, więc zwykle ruszam z Polanki Redłowskiej. Czasami idę wzgórzami wzdłuż plaży, a czasami wzdłuż brzegu.

Trasa ta nigdy mnie nie nudzi, chociaż przemierzam ją przynajmniej dwa razy w tygodniu. Chyba dlatego, że o każdej porze roku, a nawet dnia, wygląda inaczej. Najpiękniej jest jednak przed południem, kiedy wszystko jest skąpane w słońcu. Zawsze dostrzegam tu coś nowego. Wczoraj zwróciły moją uwagę kamienie leżące w wodzie tuż przy klifie, obrośnięte zielonymi wodorostami. Obmywane przez fale w popołudniowym słońcu wyglądają niezwykle malowniczo.
Kiedy już jestem na miejscu obowiązkowo odwiedzam Tawernę Orłowską. Niedawno powiększono jej taras. Roztacza się z niego piękny widok na plażę i molo. Jeżeli pogoda dopisuje, można odpoczywać tam godzinami, wpatrując się w horyzont. Nigdy nie omijam też molo. Przy ładnej pogodzie, a więc często, widać z niego Mierzeję Helską. Co ważne, w Orłowie ciągle czuć klimat rybackiej wioski i oby tak zostało jak najdłużej.
Można jednak przy tym w pełni wykorzystać potencjał tego miejsca. Na przykład ożywić dom wczasowy „Zdrowie” przy ul. Zacisznej. Ta cudowna uliczka na tyłach Domku Żeromskiego na pewno zyskałaby, gdyby zaniedbane „Zdrowie” otworzyło się dla turystów. Obecnie obiekt ten wygląda jak relikt z przeszłości, martwy i zamknięty na cztery spusty. Marzą mi się też kameralne kawiarenki z widokiem na morze wzdłuż tej wąskiej uliczki.
WYSŁUCHAŁ PIOTR WELTROWSKI

Fot. Piotr Manasterski
Siedząc na plaży wśród kutrów człowiek czuje się jak w maleńkiej rybackiej wiosce - mówi Maja Opinc-Bennich.