Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak w Gdyni pomaga się ofiarom przemocy? ROZMOWA

Aleksandra Dylejko
sxc.hu
Mniej niż połowa wszczętych w Gdyni procedur niebieskich kart dotyczy klientów pomocy społecznej. Rozmowa z Mirosławą Jezior, dyrektorką MOPS.

Mówimy "przemoc" i widzimy siniaki. Myślimy o przemocy fizycznej, a przecież to zjawisko ma wiele odcieni.
Przez wiele lat mówiliśmy głównie o tej przemocy, którą widać. Nie dostrzegaliśmy przemocy psychicznej, ekonomicznej czy seksualnej. Tę ostatnią trochę baliśmy się dostrzegać, bo jest wstydliwa. Od kilku lat staramy się jednak patrzeć na to zjawisko w szerszym znaczeniu. Przemoc to każde działanie, które jest skierowane przeciwko drugiej osobie z wykorzystaniem znacznej przewagi. Chodzi nie tylko o przewagę fizyczną: można krzyczeć głośniej niż druga osoba, mieć większy niż ona dostęp do środków finansowych. Ale ta tematyka staje się coraz ważniejsza, coraz więcej mówimy o każdej twarzy przemocy, staramy się szukać pomocy specjalistów dla osób, które doznają różnych jej przejawów.

Czytaj także: Akcja Biała wstążka w Gdyni. Tim Guénard mówi o przemocy

Jak to się robi w Gdyni?
Już w 2004 r., wspierając rodziny, zaczęliśmy działać zespołowo: sąd, prokuratura, policja, Straż Miejska, MOPS, dołączając do zainicjowanego przez marszałka województwa programu "Wspólnie Przeciw Patologiom". Przez lata nauczyliśmy się pracy w grupie i zobaczyliśmy, że w tym jest siła. Początkowo nasze działania dotyczyły głównie klientów pomocy społecznej. W 2010 r. znowelizowana ustawa.

O przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie nałożyła jednak na gminy obowiązek pracy zespołowej. My byliśmy już krok dalej. Od 2006 r. realizowaliśmy Krajowy Program Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Dzisiaj mamy m.in. specjalistyczny ośrodek wsparcia dla osób doświadczających przemocy w rodzinie, hostel, prowadzimy program korekcyjno - edukacyjny dla sprawców, pokój dla osób stosujących przemoc, które powinny zamiast ofiar opuszczać swoje domy.
Często spotykamy się z opiniami, że nasz zespół jest za duży. Ale w pełnym składzie spotykamy się dwa-trzy razy w roku. Częściej - w grupach roboczych i grupie strategiczno-decyzyjnej. Zgodnie z przepisami organizacją pracy zespołu zajmuje się ośrodek pomocy społecznej, również obecna przewodnicząca zespołu interdyscyplinarnego jest pracownikiem etatowym MOPS-u.
Od kiedy procedurę niebieskiej karty realizujemy "po nowemu" przyglądamy się, jak w jej kontekście wygląda przemoc. Przez wiele lat mówiło się, że dotyczy rodzin patologicznych, nie biorąc pod uwagę tego, że sam fakt stosowania przemocy też jest patologią.
W mojej ocenie to, że osoby doświadczające przemocy w wyniku wszczęcia procedury niebieskiej karty muszą spotkać się z grupą roboczą, stanowi wartość dodaną. Każdy z członków zespołu podczas spotkania czy to z ofiarą, czy ze sprawcą patrzy, słucha, zadaje pytania, nikogo nie oskarża, lecz stara się znaleźć rozwiązanie. Jeśli spotykamy się ze sprawcą, wybrany członek grupy stara się nawiązać z nim kontakt, by czuł, że ktoś jest w stanie również jego zrozumieć. Dzięki temu na występujący problem łatwiej nam spojrzeć z wielu perspektyw. Po takiej konfrontacji członkowie grupy dzielą się doświadczeniami, przemyśleniami i odczuciami. Łatwiej jest im ustalić, czy mamy do czynienia faktycznie z przemocą w rodzinie, czy jest to sytuacja incydentalna bądź konflikt. Wspólnie proponujemy rozwiązanie i monitorujemy sytuację rodziny, by wiedzieć, na ile trzeba modyfikować oferowaną pomoc.
W Gdyni mamy do czynienia z uwikłanymi w przemoc osobami o bardzo różnym statusie materialnym czy zawodowym. I choć większość z tych osób jest niezadowolonych z faktu, że wkraczamy w ich życie, nie zdarzyło nam się jeszcze, żeby nie pojawił się u nich moment refleksji - że jednak tę przemoc widać, że ona nie jest powszechnie akceptowalna, że tak nie wolno...

Początkowo Państwa działania ograniczały się tylko do klientów MOPS. Zespół interdyscyplinarny, który powołano w Gdyni, daje szansę na dotarcie do znacznie większej liczby rodzin.
Zdecydowanie. Potwierdzeniem niech będzie fakt, że mniej niż połowa wszystkich wszczętych w Gdyni procedur niebieskiej karty dotyczy naszych klientów. Reszta to tzw. dobre domy.
Do MOPS trafia dziś każda procedura niebieskiej karty, niezależnie od tego, czy dana rodzina jest pod naszą opieką, czy nie. Przewodnicząca zespołu interdyscyplinarnego kieruje daną procedurę do koordynatora grupy roboczej, a on - w zależności od opisanej sytuacji - dobiera odpowiednich specjalistów. Czasami prosimy o wsparcie osoby spoza zespołu, np. nauczyciela czy wychowawcę z przedszkola. Jeśli w wyniku przeprowadzanych rozmów uznajemy, że sprawa powinna trafić do sądu czy prokuratury, to ją tam kierujemy.
Jedną z form pomocy jest udział sprawców w programach korekcyjno-edukacyjnych, do których ich namawiamy. Niestety, obecnie prawo nie pozwala nakazać osobie stosującej przemoc obligatoryjnego udziału w takim programie. Staramy się też nawiązać współpracę z zakładami karnymi. Chodzi o to by sprawca, gdy już wyjdzie na wolność, miał świadomość że to, co robił, było złe. Zresztą, my też musimy wiedzieć, kiedy może wrócić do rodziny, by przygotować na to osoby, które doświadczały z jego strony przemocy.

Czy dzięki temu, że MOPS ma dostęp do wszystkich gdyńskich niebieskich kart, można określić kogo i gdzie problem przemocy dotyka w mieście najbardziej?
Dokładne statystyki będziemy mieli po nowym roku. Już teraz jednak mogę powiedzieć, że np. w Chyloni przemoc dotyczy głównie klientów pomocy społecznej, ale w Orłowie już nie. Specyficzny jest również rejon Oksywia - Obłuża. To dla nas wyzwanie, bo będziemy musieli szukać adekwatnych rozwiązań dla konkretnych miejsc.
Oczywiście, ktoś mógłby zapytać, jak to jest, że działamy coraz lepiej, a statystyki rosną. Zawsze jest tak, że jeśli od początku jakimś problemem zajmujemy się systemowo, to niejako wychodzi z ukrycia. Z arkuszy procedury niebieskiej karty, do których mamy dostęp wynika, że przemoc trwa od trzech lat, ośmiu, dziesięciu... Dopiero teraz jednak jest ujawniana. Ale mimo że przypadków jest coraz więcej, w Gdyni od roku 2011 do dzisiaj liczba dzieci, które umieszczamy w placówkach w związku z przemocą, do jakiej dochodzi w ich domach, spadła o połowę.

Działania antyprzemocowe to także kampania społeczna "Biała wstążka".

Oczywiście, to stworzona przez mężczyzn dla mężczyzn ogólnoświatowa kampania sprzeciwu mężczyzn wobec stosowania przemocy w stosunku do kobiet. Ma spełnić dwa podstawowe cele: zwrócić uwagę na problem i poinformować mieszkańców, gdzie można szukać pomocy. Symbolem kampanii jest właśnie wpinana w klapę biała wstążka. Gdy akcja startowała w Gdyni po raz pierwszy, przyjęta rezolucją Rady Miasta, nie wiedzieliśmy, w jakim kierunku się potoczy. Tymczasem zakończyła się jej już piąta edycja. Od kilku lat współorganizatorami "Białej wstążki" jest młodzież z gdyńskich szkół. Jako pierwszy, w 2010 roku, wziął na siebie ten ciężar Zespół Szkół Chłodniczych i Elektronicznych. Marian Deręgowski, dyrektor, zapytany dlaczego jego uczniowie tak mocną angażują się w "Białą Wstążkę" powiedział, że przecież kiedyś będą ojcami i mężami... Kolejne lata to kolejne szkoły zaangażowane w kampanię. W tym roku było to VI LO. Z przyjemnością obserwuję, jak w okresie przygotowań do kampanii wzrasta świadomość tych chłopców. Wymyślają swoje fajne sposoby, by jak najlepiej powiedzieć, że to, co robią sprawcy przemocy w stosunku do kobiet, jest złe i muszą w sobie coś zmienić. Kobiet do sprzeciwu wobec przemocy nie trzeba przekonywać.
W tym roku po raz pierwszy, w dowód wdzięczności kobiet, pięciu panom nadaliśmy tytuł Ambasadora Kampanii Białej Wstążki w Gdyni. Zostali nimi uhonorowani prezydent Wojciech Szczurek, wiceprezydent Michał Guć, komendant Straży Miejskiej Dariusz Wiśniewski, komendant miejski policji Robert Leksycki i dyrektor Zespołu Szkół Chłodniczych i Elektronicznych Marian Deręgowski.

Są jednak osoby, które wpinanie mężczyznom białych wstążek uważają za sztukę dla sztuki...
To prawda. Pytano nas, czy przypinanie białych wstążek na ulicy czy w centrum handlowym jest dobre. Przecież można trafić na sprawcę przemocy, który uważa, że inaczej się nie da spraw załatwiać, tylko siłą. Więc po co mu wstążka?
Może właśnie po to, żeby wzbudzić w nim refleksję. Żeby ją nosił. Bo gdyby jej nie dostał znaczyłoby, że zgadzamy się na to, co robi...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto