Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hala sportowo-widowiskowa Gdynia Arena znów zostanie dofinansowana z miejskiej kasy

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
T.Bołt
Kolejne ponad pół miliona złotych dorzucić trzeba będzie z miejskiej kasy do funkcjonowania hali widowiskowo-sportowej Gdynia Arena. Dlaczego - pytają radni opozycyjni?

Wniosek o udzielenie dotacji został już wysłany do prezydenta Gdyni. Sprawą zbulwersowani są opozycyjni radni miasta. Od ponad dwóch lat krytycznie oceniają oni wydatki ponoszone przez samorząd na halę, twierdząc, iż powinna się samofinansować.

- Co więcej, dyrekcja hali i urzędnicy obiecywali, że będą w stanie doprowadzić do takiej sytuacji, kiedy pod koniec 2012 r. w obiekcie kończył się montaż systemu rolet i kulis scenicznych - mówi Marcin Horała (Prawo i Sprawiedliwość). - Z budżetu miasta dołożyliśmy wtedy do tej inwestycji 1,2 mln złotych.

CZYTAJ WIĘCEJ Dlaczego hala przynosi straty?

Marcin Horała podkreśla jednocześnie, iż według zapewnień dyrekcji hali miało się to przełożyć na większą liczbę imprez i pokaźniejsze przychody obiektu.
- Dziś się okazuje, że było to mydlenie oczu - twierdzi radny PiS. - Od początku mówiłem, że takimi działaniami, jak kosztowne montowanie rolet, nie doprowadzi się do samofinansowania hali.

Mariusz Machnikowski, dyrektor Gdynia Arena, ripostuje jednak, że nastąpiły nieprzewidziane okoliczności, które spowodowały spadek przychodów w 2013 roku.
- W kłopoty finansowe popadły koszykarskie kluby w Gdyni, przestały grać m.in. w Eurolidze, co przełożyło się na mniejszą aż o 20 liczbę meczów w sezonie - mówi Machnikowski. - Dla nas oznaczało to o pół miliona złotych mniejsze przychody. Takiej straty nie da się odrobić, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W tym roku i tak mamy przychody lepsze niż w 2013 r. i sytuacja się poprawia.

Dyrektor hali dodaje, że obniżona została też dotacja, zaplanowana dla obiektu na początku roku w budżecie miasta.
- Wynosiła 1,15 mln zł, podczas gdy w ubiegłym roku była to kwota 1,45 mln zł - mówi Machnikowski. - Tymczasem skończyła się pięcioletnia gwarancja wykonawcy obiektu i teraz usuwanie usterek i drobne remonty finansujemy z własnej kieszeni. Przy tak intensywnej eksploatacji hali takie historie muszą się pojawić, a nie chcemy dopuścić do obniżenia standardu obiektu. Po upłynięciu terminu gwarancji musimy wykonać m.in. kosztowne, obowiązkowe przeglądy, związane z bezpieczeństwem. Naprawy wymaga też system cięgien dachu, który się nieznacznie poluzował.

Według Machnikowskiego, szansą na szybkie samofinansowanie się hali byłaby sprzedaż nazwy obiektu komercyjnemu podmiotowi. Ale władze Gdyni nie chcą tego zrobić ze względów marketingowych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto