Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia. Szpital Morski zachowa i rozwinie Zakład Patomorfologii

Łukasz Kłos
fot. 123RF
Zakład Patomorfologii szpitala w Redłowie nie zostanie zlikwidowany. Dyrekcja placówki nie tylko pozostawi zakład w obecnym kształcie, ale też zainwestuje w niego.

Wbrew wcześniejszym założeniom, wycinki pobrane w Szpitalu Morskim nie będą wożone do Gdańska na badania, a gdyńscy specjaliści nadal będą się nimi zajmować na miejscu. Po głosach sprzeciwu ze strony środowisk medycznych i publikacjach "Dziennika Bałtyckiego" władze gdyńskiego szpitala odstąpiły od swoich wcześniejszych zamierzeń.

Nie doszło do podpisania umowy między marszałkowskimi spółkami - Szpitalami Wojewódzkimi z Gdyni oraz gdańskim Copernicusem. Szpitale Wojewódzkie miały przekazywać Copernicusowi do przebadania wycinki pobrane od znacznej części pacjentów szpitala w Redłowie.
- Cieszę się, że te miesiące walki, a także wsparcie "Dziennika Bałtyckiego" pozwoliły przebić się z naszymi argumentami i osiągnąć porozumienie - mówi dr Urszula Śmiałek, kierownik zakładu.
- To nie jest tak, że nie bierzemy pod uwagę głosów przedstawianych przez stronę społeczną - zastrzega Janusz Boniecki, prezes szpitala.
Przyznaje, że na zmianę zamiarów wpłynęły też analizy ekonomiczne. Jak tłumaczy, okazały się nie tak obiecujące, jak pierwotnie zakładano. Tymczasem nagłośnienie problemu najwidoczniej wyszło gdyńskiej patomorfologii na dobre, gdyż... zgłosili się sponsorzy chętni zakupić niezbędny sprzęt.

Prawdopodobnie już w przyszłym tygodniu nowa zatapiarka trafi do Zakładu Patomorfologii Szpitala Morskiego w Gdyni. - Zgłosiły się do nas osoby, które zadeklarowały, że zasponsorują zakup sprzętu i nam go użyczą - informuje Janusz Boniecki, prezes redłowskiego szpitala.
Sprzęt jest kluczowy. Dzięki niemu wstępnie przygotowane preparaty zatapiane są w bloczkach parafinowych i w tej postaci wykorzystywane do dalszych badań. Dotychczas używany aparat popsuł się nieodwracalnie 6 maja, a jego awaria o mało co nie doprowadziła do... poważnych cięć w gdyńskim Zakładzie Patomorfologii.

Dyrekcja Szpitala Morskiego przekonywała, że z powodu złego stanu finansowego placówki nie stać na zakup nowego aparatu. Zaczęto szukać pomocy poza szpitalem. Krytyczną sytuację pozwoliło częściowo opanować podpisanie umowy z firmą zewnętrzną, która wzięła na siebie zatapianie wycinków. Wkrótce jednak dyrekcja zaczęła rozważać podjęcie stałej współpracy z zewnętrznymi laboratoriami, przy znacznym ograniczeniu działalności gdyńskiego Zakładu Patomorfologii. Na początku lipca Janusz Boniecki, prezes Szpitali Wojewódzkich w Gdyni, wśród potencjalnych wykonawców wymieniał laboratorium gdańskiego Copernicusa (podobnie jak Redłowo należące do samorządu wojewódzkiego), zaś jeszcze w połowie miesiąca przekonywał, że zlecenie badań patomorfologicznych na zewnątrz jest o wiele tańsze.

- Sytuacja jest dynamiczna. Dziś okazuje się, że najprawdopodobniej będziemy w stanie wykonywać te usługi w naszym zakładzie - przekonywał z kolei w piątkowej rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim". - Kończymy przygotowanie analiz ekonomicznych. W poniedziałek zostaną przedstawione w Urzędzie Marszałkowskim. Wynika z nich, że oszczędności powstałe ze zlecania badań na zewnątrz nie byłyby tak znaczące, jak się spodziewaliśmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto