Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia wygrała szlagier z Górnikiem Łęczna! [ZDJĘCIA]

Janusz Woźniak
Tomasz Bołt/Polskapresse
Górnik Łęczna i Arka Gdynia spotkały się w środę w Gdyni. Piłkarze przynajmniej jednego z tych klubów zagrają najprawdopodobniej, w kolejnym sezonie, w ekstraklasie. Arka wygrywając 2:1 zachowała szanse na awans.

Chociaż w tym meczu w najwyższej cenie powinny być bramki przybliżające do zwycięstwa, to trenerzy obu drużyn nie postawili na ofensywne szaleństwo. Zarówno Paweł Sikora (Arka) jak i Jurij Szatałow (Górnik) taktycznie ustawili zespoły podobnie, kładąc nacisk na zabezpieczenie w liniach defensywnych. Ten spokój z tyłu mieli dawać, oprócz czterech obrońców, także dwaj defensywni pomocnicy. Od początku więc gra toczyła się praktycznie od pola karnego do pola karnego. "Zapachniało" bramką dopiero w 35 minucie. Wówczas dobrą, ofensywną akcję przeprowadzili gospodarze. Mateusz Szwoch zagrał do Bartosza Ślusarskiego, a ten dobrym podaniem wyprowadził na strzelecką pozycję Pawła Wojowskiego. Do bramki Górnika było 7-8 metrów, ale Wojowski trafił futbolówką w bramkarza gości.

- Takie sytuacje trzeba wykorzystywać, bo więcej w tym meczu może się nie zdarzyć - przyznał krytycznie, w przerwie meczu, pechowy strzelec.

Po przerwie dwa groźne strzały oddali piłkarze Górnika. Najpierw Grzegorz Bonin posłał piłkę obok górnego rogu bramki Arki, a chwile później celnie główkował na... własną bramkę Paweł Zawistowski, ale Sergiusz Prusak w efektownym stylu złapał piłkę. Gdynianie nie zamierzali przyglądać się tylko wydarzeniom. Pomiędzy 50 a 65 minutą zagrali najlepsze 15 minut w tym sezonie. Właśni wtedy mogli strzelić 4-5 goli. Najpierw wynik meczu otworzył w 54 minucie Bartosz Ślusarski. Później Wojowski po raz drugi przegrał w sytuacji sam na sam z Prusakiem. Chwilę później znowu aktywny Wojowski strzelił mocno, Prusak z trudem odbił piłkę, a dobijający głową Tomasz Jarzębowski nie trafił do bramki. Piotr Tomasik trafił piłką w bramkę, w której nie było już Prusaka, ale futbolówkę z linii bramkowej wybił Patrik Mraz. Wreszcie w 63 minucie Mraz sfaulował Tomasika, za co otrzymał czerwona kartkę, a Arka rzut karny. Na gola na 2:0 zamienił strzał z 11 metrów Szwoch.

Wydawało się, że mecz jest już ułożony. Temperaturę emocji postanowił podnieść jednak Radosław Pruchnik. W ciągu kilkudziesięciu sekund został ukarany najpierw żółtą, a później bezpośrednio czerwoną kartką. Goście uwierzyli że nie wszystko stracone. W 88 minucie zdobyli , po strzale Nikolajsa Kozacuksa, honorowego gola. Na szczęście, dla piłkarzy i kibiców Arki, to był ostatni gol, jaki w środę padł w Gdyni.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto