O gdyńskiej fundacji zrobiło się głośno, gdy ta opublikowała raport na temat głodu wśród dzieci w Polsce. Wynikało z niego m.in., że najgorzej pod tym względem jest na Dolnym Śląsku i Pomorzu, gdzie problem niedożywienia miał dotyczyć ok. 12 proc. maluchów.
Co przyniesie śledztwo prokuratury?
Dramatyczne wyniki badań wywołały ogólnopolską burzę. Organizacją z Gdyni zainteresował się wtedy również wojewoda pomorski, który wskazywał, że ze sprawozdań finansowych fundacji wynika, iż większość swoich środków wydaje ona na tzw. usługi obce, a nie na dożywianie. Ryszard Stachurski podejrzewał, że raport Maciusia mógł być receptą na zbiórkę środków w ramach 1 proc. Zlecił więc kontrolę gdyńskiej fundacji. Potem okazało się także, iż od trzech lat organizacja nie może organizować zbiórek publicznych, ponieważ Urząd Kontroli Skarbowej w Gdańsku ustalił, że nie wykazała ona w sprawozdaniach finansowych za 2007 i 2008 rok wszystkich swoich przychodów.
Z kolei po informacjach medialnych, że Maciuś większość swoich środków przekazuje szwajcarskiej spółce, sprawą zainteresowali się śledczy z Gdyni. Efekty ich pracy można było poznać wczoraj.
- Prokuratura, w wyniku czynności sprawdzających, uzyskała uzasadnione podejrzenia popełniania przestępstwa, za które grozi kara pozbawienia wolności do lat 10 - informuje Witold Niesiołowski, szef Prokuratury Rejonowej w Gdyni. - W tej chwili rozpoczęło się postępowanie dowodowe, celem potwierdzenia przedmiotu postępowania.
Witold Niesiołowski poinformował nas również, że najprawdopodobniej prezes fundacji zawierał rażąco niekorzystne umowy finansowe ze spółką ze Szwajcarii, która świadczyła dla Maciusia m.in. usługi administracyjne.
"Były nieprawidłowości"
- Dystrybucja środków finansowych, uzyskanych ze zbiórek społecznych, była nieprawidłowa w szczególności dlatego, że przeznaczano duże kwoty na obsługę fundacji, przy jednoczesnym przekazywaniu niewielkich kwot na działalność statutową organizacji - tłumaczy szef gdyńskiej prokuratury. - W ten sposób doprowadzono do szkody majątkowej o wielkich rozmiarach. Według prokuratury, nie mniejszej niż milion złotych - zaznacza Niesiołowski.
Wczoraj nie udało nam się skontaktować z pracownikami FPD Maciuś. Dzwoniąc pod numer telefonu podany na stronie internetowej organizacji, włączała się automatyczna sekretarka, komunikując: "W dniu dzisiejszym biuro fundacji będzie nieczynne z powodu choroby".
Kilka tygodni temu prezes Maciusia zapewniał nas jednak, że fundacja nie dopuściła się żadnych nieprawidłowości, a współpraca ze szwajcarską firmą pozwala organizacji na skuteczniejsze zbieranie środków na pomoc dzieciom.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?