Felieton: Dlaczego strach jeździć SKM?

fot.dd

Wciąż trwa nasz plebiscyt na najgorszy przystanek SKM w Gdyni. Zdewastowane i brudne stacje to jest problem, z którym nie możemy sobie poradzić. Jeśli dodamy do tego, że na wielu z nich jest ciemno, bo ktoś wykręcił albo zapomniał wkręcić żarówkę, a monitoring nie poprawia nam samopoczucia, to już można bać się o swoje bezpieczeństwo. I słusznie.

Prawdziwą gehennę przeżywają jednak pasażerowie, którzy podróżują kolejkami wieczorami. Dla gdynianina wejście do pociągu w Gdańsku Głównym i przejazd do Gdyni w piątek lub sobotę w godzinach 19-22 to często test na odwagę. Do Politechniki jakoś da się dojechać, choć i wcześniej może nas zaczepić człowiek, wokół którego... odór jest tak wielki, że przedział bywa cały pusty.

"Zamkniesz drzwi? - mówi do mnie Bo nie zamykają. Nie macie w domu, barany j...e" - krzyczy. Da się wytrzymać, jest niegroźny, jednak dalej nie jest tak sielankowo. Od Politechniki wsiadają osoby różne. Część wracająca z pracy z butelką piwa w ręku też jest niegroźna. Choć i tych także denerwuje niezamykanie drzwi. Kto wie, czy kiedyś taka butelka nie wyląduje na głowie któregoś nieuprzejmego? I wtedy nikt nie zdąży przeprosić. Zwykle dopiero zaczynają konsumpcję. Najgorzej, jeśli traficie na podchmielonych uczniów gimnazjum szkół średnich lub studentów, chcących się wyszaleć.

Tu już robi się problem. Agresja 100 proc i każde krzywe spojrzenie może skończyć się źle. Niestety, takich dożyliśmy czasów, że najmłodsi mają najwięcej agresji. No bo czyż nie jest tak, że ci najbardziej "przypakowani" są najspokojniejsi? Nie mają powodu nikogo bić, bo ze słabszym żadna sztuka wygrać. Inaczej z nastolatkami. Nieważne, czy ktoś ma tyle samo lat, czy może dwadzieścia więcej. Każda okazja do zaczepki jest dobra, a delektowanie się wulgarnymi ripostami dla nich przynajmniej bezcenne. Dobrze, jeśli skończy się tylko na tym. Niejednokrotnie adrenalina skacze i nie pozwala usiedzieć w miejscu. I wtedy zaczyna się demolka albo inne działania

Jest jeszcze kolejna grupa, która wchodzi do kolejki pijana albo pod wpływem narkotyków i potrafi... chociażby po prostu wypchnąć człowieka z kolejki. Bo ktoś się nie spodobał albo wagon się nie spodobał. Ile razy słyszeliśmy o takich przypadkach? Później okazuje się, że monitoring nie zadziałał lub zabrakło policjantów w pobliżu. Wkrótce pojawiają się zapewnienia, że bezpieczeństwo się polepszy, że Straż Ochrony Kolei działa, tak samo zresztą jak policja. Niestety wydaje się, ze fakty są inne.

SKM nocą w weekend to najbardziej niebezpieczne miejsce w Trójmieście. Zdewastowane składy i brak kamer rozbudzają odwagę wandali i nie tylko. Czy uda się temu zaradzić? Naprawdę, chciałbym, żeby Gdynia pokazała, że można zadziałać. Niech miasto będzie pionierem w takich działaniach. Skoro można skierować więcej policjantów do autobusów ZKM, dobrze byłoby skierować ich także do kolejek. Niech jeżdżą chociaż na trasie "gdyńskiej" i będą widoczni. To czasami wystarczy i wzbudzi poczucie bezpieczeństwa. Może wtedy inne samorządy pójdą za tym przykładem, a mieszkańcy na pewno docenią taki ruch.

Wielu może stwierdzić, że to pobożne życzenia, ale oby nie odbijały się one echem zbyt krótko, do kolejnych tragedii. Każdy, przede wszystkim weekendowy wieczór, to potencjalne zagrożenie...

FELIETONY i KOMENTARZE

:
- Czy jest praca w Gdyni?
- Dajcie spokój gdyńskim cheerleaderkom
- FELIETON: Wróg publiczny numer jeden?
- Tristar dla niemądrych kierowców?
- EURO 2012 to nasze narodowe święto
- Pies nadal robi, gdzie chce w wielkim mieście