Według opublikowanych przez Biuletyn Rady Gospodarczej statystyk, sumy, które tłumy turystów z Rosji zostawiły na obszarach objętych tzw. małym ruchem granicznym (na Pomorzu zaliczają się do niego m.in. Gdańsk, Gdynia i Sopot, a także powiaty gdański, nowodworski, malborski oraz pucki), tylko w 2012 roku oscylowały w granicach 6,6 mld złotych.
- Potem było tylko lepiej, aż do kryzysu na Ukrainie - mówi handlowiec z Gdyni.
Branża turystyczna, hotelarstwo, ale przede wszystkim sieci handlowe - zarówno sprzedające ubrania, jak i artykuły spożywcze, zarabiały na turystach ze wschodu duże pieniądze. Pomorze odwiedzali nie tylko Rosjanie korzystający z regionów objętych małym ruchem granicznym, ale też z innych części tego kraju. Teraz tendencja się odwróciła.
Rosjanie w Trójmieście. Na małym ruchu granicznym korzystały obie strony.
Słowa przedsiębiorców i hotelarzy potwierdzają statystyki. Z danych udostępnionych nam przez Warmińsko-Mazurski Oddział Straży Granicznej wynika, że od stycznia do października 2014 roku polsko-rosyjską granicę przekraczało grubo ponad 2,6 mln Rosjan. W analogicznym okresie tego roku było ich ponad pół miliona mniej.
- Owszem, zauważalny jest spadek liczby gości z Rosji. Sytuacja polityczna ma naszym zdaniem drugorzędne znaczenie, czynnikiem decydującym jest po prostu spore osłabienie wartości rubla - mówi Michał Brandt z Gdańskiej Organizacji Turystycznej.
- To nie jest dla nas dobry trend. Tracą na tym restauratorzy, hotelarze i handlowcy. Mam nadzieję, że sytuacja się poprawi - przyznaje z kolei Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.
Żeby zachęcić Rosjan, Gdańska Organizacja Turystyczna bierze udział w targach, które są popularne wśród touroperatorów z Rosji, np. targi Tourism & Expo w Ostródzie.
- Zaproponowaliśmy też porozumienie na szczeblu państwowym, aby ułatwić przyjazd do Polski gościom z Rosji, którzy często spędzają w obwodzie urlop i podczas niego chętnie odwiedziliby nasz region. Jednak nie mogą tego zrobić w oparciu o przepisy małego ruchu granicznego, bo nie są mieszkańcami obwodu, a mieszkają np. w Petersburgu. Te sprawy wymagają porozumienia na szczeblu państwowym, gdzie niestety mamy ograniczony wpływ - mówi Brandt.
O tym, że na ulicach Trójmiasta widać mniej Rosjan, mówią też przedstawiciele Gdyni i Sopotu.
- Jako mieszkaniec Gdyni odnoszę wrażenie, że turystów z Rosji jest rzeczywiście mniej, patrząc choćby po liczbie aut z rosyjskimi rejestracjami, jednak jako samorząd nie prowadzimy szczegółowych statystyk - stwierdza Sebastian Drausal, rzecznik prasowy z gdyńskiego magistratu. I podkreśla, że Gdynia od wielu lat zabiega, poprzez różne działania promocyjne, o turystów z różnych państw, nie tylko europejskich.
- Jako miasto nadmorskie jest na pewno atrakcyjnym kierunkiem, szczególnie w sezonie letnim - podsumowuje.
Mniej gości ze Wschodu widać też w Sopocie.
- Na pewno bardzo zmniejszyła się liczba autokarowych wycieczek ze Wschodu, które odwiedzały Sopot - przyznaje Magdalena Jachim z tamtejszego magistratu. Zauważa jednak, że kurort wciąż odwiedzają indywidualni turyści z Rosji, najczęściej rodziny.
- Może nie są to zorganizowane grupy, ale ciągle w pobliżu hoteli czy hosteli widać turystów z Rosji - dodaje.
Pogranicznicy mówią, że ruch na polsko-rosyjskiej granicy wzmaga się zwłaszcza w weekendy. Funkcjonariusze nie wykluczają, że liczba turystów ze Wschodu może się zwiększyć w okresie przedświątecznym.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?