Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anita Domeracka z Glincza pokazuje światu swoje malarskie oblicze. Wystawa jej prac będzie w Gdyni ZDJĘCIA

Janina Stefanowska
Otwarcie wystawy malarskiej „Pejzaże duszy” Anity Domerackiej z Glincza nastąpi 26 października 2018, godz. 18, w siedzibie Towarzystwa Miłośników Gdyni przy ul. Władysława IV 51. To jej trzecia indywidualna wystawa, należy do Stowarzyszenia Artystów PASJONAT w Rumi od grudnia 2011 roku.

Malarstwo i rysunek od zawsze pociągały Anitę Domeracką, mieszkankę najpierw gminy Przodkowo, a dziś Glincza pod Żukowem. I choć los nie dał jej pójść artystyczną ścieżką edukacji za młodu - dziś oddaje się pasji, kiedy tylko ma czas i siły. Tak, siły - bo cały swój świat „obrabia” tylko jedną dłonią.
- Plastyka, oprócz języka polskiego i historii, była moim ulubionym przedmiotem - wraca do lat dzieciństwa pani Anita. - Jako dziecko lat osiemdziesiątych uwielbiałam telewizyjne ilustrowane gawędy Szymona Kobylińskiego, które z otwartymi ustami pochłaniałam wzrokiem z czarno-białego telewizora marki Neptun. Choć jak przez mgłę, to pamiętam także z tamtych lat programy z cyklu „Piórkiem i węglem”, prowadzone przez prof. Wiktora Zina.

Mała Anita marzyła o nauce w Liceum Plastycznym w Gdyni-Orłowie, ale ze względu na niepełnosprawność - nie została dopuszczona do egzaminów. Jej późniejsze losy potoczyły się zwyczajnie - szkoła średnia, a następnie dorosłe życie, praca, dom i rodzina. Żadnego kontaktu z malarstwem.

I pewnego razu zawitała na gdańską Akademię Sztuk Pięknych, by w imieniu koleżanki zorientować się w pierwszych dniach zajęć na uczelni. - Postanowiłam sobie, że kiedyś tam wrócę - mówi. - I choć od dawna już nie rysowałam, wiedziałam, że tego słowa dotrzymam.
Wymarzone studia zakończyła w 2013 roku dyplomem z malarstwa w pracowni prof. Grażyny Kręczkowskiej. Czuła pewien niedosyt praktycznych zajęć z rysunku i malarstwa, ale nauczyła się patrzeć i widzieć sztukę.

Kolejne trzy lata uciekły na pracę, dom i studia magisterskie, aż wreszcie pragnienie malowania odezwało się pełnym głosem.

- W 2017 roku przewartościowałam wszystko i postawiłam malowanie na pierwszym miejscu - mówi pani Anita. - Każdy weekend i dodatkowy wolny dzień od pracy poświęcam na malowanie. W tygodniu nie pozwala mi na to zmęczenie i ból jedynej ręki, przeciążonej pracą zawodową. Pierwsze moje prace plastyczne wykonywałam na papierze, ulubionymi wówczas pastelami suchymi i olejnymi. I już wtedy wybierałam średnie i duże formaty, co nie zmieniło się do dziś. Potem malowałam farbami akrylowymi na papierze i płótnie, a obecnie maluję na płótnie farbami olejnymi. Muszę przyznać, że bardzo lubię zapach samych farb i mediów do nich.

Zielona Góra Wystawa jubileuszowa Józefa Burlewicza w 80. rocznicę urodzin

W niedużym domu państwa Anity i Michała Domerackich na ścianach wiszą obrazy gospodyni. Stoją też w domowych zakamarkach. Jest podręczna sztaluga na parterze, mała pracownia na piętrze. - Bardzo ją lubię, bo pod ręką znajdują się w niej sztalugi oraz wszystkie akcesoria i materiały malarskie, których używam - twierdzi pani Anita. - Bardzo lubię porządek i dlatego zwracam uwagę na to, żeby ta mała przestrzeń zawsze była uporządkowana. Bałagan działa na mnie destrukcyjnie i rozpraszałby przy pracy twórczej.
Prace malarki z Glincza w większości przedstawiają martwe natury - przeróżne przedmioty życia codziennego i otaczającego świata, bez znaczenia symbolicznego, rozstrzygnięte malarsko pod kątem światła i barw.

Autorka maluje także akty, pejzaże i obrazy o tematyce animalistycznej. W swoim dorobku ma również nokturny i portrety. Czerpie inspiracje z różnych nurtów, takich jak impresjonizm, postimpresjonizm, ekspresjonizm, kubizm, kapizm, secesja, art deco czy bauhaus.

- Czasem tworzę spontanicznie, alla prima, co niekiedy może trwać nawet cały dzień i noc, aż do rana, a niekiedy jest to praca rozłożona w czasie, na dni, tygodnie czy miesiące, kiedy to obraz wymaga, aby pochylić się nad nim dłużej, czy nabrać nowego, świeżego spojrzenia dla realizacji podjętego tematu - wyjaśnia pani Anita.

Wielkim wsparciem dla artystycznej pasji pani Anity jest mąż Michał. - Zamawia mi podobrazia, farby i pędzle oraz przybija haczyki do blejtramów, a także nosi za mną siaty z płachtami płócien na wystawy - śmieje się malarka.
Artystyczną duszę przejawia też ich nastoletnia córka Sara, która uczy się w Liceum Plastycznym w Gdyni.

Jak dotąd pani Anita brała udział w kilku wystawach zbiorowych członków Stowarzyszenia Artystów PASJONAT w Rumi, do którego należy od jego założenia, czyli od grudnia 2011 roku, oraz w dwóch indywidualnych.

Wystawa będzie czynna do 16 listopada 2018: pon., śr. , pt. 11-13, wt. 12-14.30, czw. 15-17.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto