Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Afera w strefie płatnego parkowania w Gdyni. Zwolnieni dyscyplinarnie dostają pieniądze od miasta

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Afera z unikaniem opłat w parkomatach przybiera coraz dziwniejszy obrót. Miasto płaci zwolnionym pracownikom.

Robi się coraz ciekawiej wokół tematu związanego z aferą z unikaniem opłat w strefie płatnego parkowania w Gdyni. Po tym, jak na początku ubiegłego roku zwolniono dyscyplinarnie zastępcę skarbnika miasta oraz siedmiu szeregowych pracowników Zarządu Dróg i Zieleni, z ust nadzorujących ich pracę samorządowców padały ostre słowa i groźno brzmiące deklaracje.

Afera o Strefę Płatnego Parkowania. Zwolnienia w gdyńskim urzędzie

Prezydent miasta Wojciech Szczurek cały proceder nazwał haniebnym. Zapowiadał otwarcie, że w związku z faktem, iż urzędnicy parkowali swoje auta w Śródmieściu nielegalnie, nie zasilając monetami parkomatów, nie tylko w trybie natychmiastowym zostają wyrzuceni z pracy, ale będą musieli też zwrócić bezprawnie zaoszczędzone pieniądze. Od tej chwili mija właśnie rok i dziś okazuje się, że to miasto musi... płacić szeregowym pracownikom ZDiZ.

Pięciu z ośmiu zwolnionych dyscyplinarnie pracowników przymusiło magistrat sądownie do zmiany kwalifikacji zwolnienia z trybu natychmiastowego na wypowiedzenie przez pracodawcę. Oznacza to, że gmina zobowiązana jest wypłacić tym osobom trzymiesięczne pensje. Szeregowi pracownicy ZDiZ i biura obsługi strefy płatnego parkowania od początku powtarzali, że w całej aferze nie ma ich winy.

- Zostałem jednym z kozłów ofiarnych tej sytuacji - usłyszeliśmy od zwolnionego byłego urzędnika. - Wszystko, co robiłem, odbywało się za zgodą i wiedzą moich przełożonych, a najczęściej na ich polecenie.

Konieczność wypłaty trzymiesięcznego wynagrodzenia byłym pracownikom nie oznacza jednak, że przedstawiciele władz miasta przyznają się do błędu.

Wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała nadal jest przekonana, że środki i kary, zastosowane wobec urzędników rok temu, były słuszne. Żaden z nich nie wróci już do pracy w urzędzie.

Przypomnijmy też, że do winy w tej sprawie nie przyznaje się również Tomasz Wojaczek, były kierownik biura obsługi strefy. Prokuratura oskarżyła go o przydzielanie przywilejów do bezpłatnego parkowania znajomym i urzędnikom w zamian za łapówki, a także o anulowanie znacznej liczby mandatów. Wojaczek utrzymuje, że polecenia w tej sprawie otrzymywał od przełożonych i działał za ich zgodą.

- Jedyną moją winą w tej sprawie jest, że chciałem być zbyt ludzki i wątpliwości odnośnie nakładanych mandatów rozstrzygałem na korzyść mieszkańców - mówi Tomasz Wojaczek.

Proces byłego kierownika strefy płatnego parkowania toczy się obecnie przed gdyńskim sądem.

CZYTAJ TAKŻE: Robią porządek w strefie płatnego parkowania w Gdyni.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto