MMTS Kwidzyn - Azoty Puławy 31:26 (17:12)

Przed tym meczem oba zespoły mogły się pochwalić passą trzech zwycięstw z rzędu, ale zdecydowanym faworytem był MMTS, bo puławianie przyjechali do Kwidzyna bez swoich największych gwiazd - reprezentacyjnego bramkarza Piotra Wyszomirskiego i lidera klasyfikacji strzelców Wojciecha Zydronia. Obaj są kontuzjowani.

Mecz był wyrównany tylko przez pierwszy kwadrans. Jeszcze w 13 minucie był remis 6:6, ale potem cztery gole z rzędu zdobyli kwidzynianie i na tym się skończyły emocje. Przed przerwą MMTS powiększył przewagę do pięciu bramek.

Druga połowa wyglądała podobnie. Początek znów był wyrównany, ale gdy goście zaczęli opadać z sił, kwidzynianie zaczęli powiększać przewagę. W 42 minucie było jeszcze 24:18, ale 10 minut później gospodarze prowadzili już 30:20 i mecz był rozstrzygnięty. Wprawdzie w końcowych minutach rywalom udało się zniwelować połowę strat i przewaga kwidzynian stopniała z dziesięciu do pięciu goli, ale to efekt kilku kar i gry rezerwowym składem. Na boisku pojawili się m.in. Antoni Łangowski, Miłosz Jedowski, Adam Pacześny i Przemysław Rosiak, którzy wcześniej nie zagrali ani przez minutę.

Zawodnicy MMTS potwierdzili jednak, że są w dobrej formie. W bramce kolejny świetny występ zaliczył Sebastian Suchowicz. W ataku, w pierwszej połowie z dobrej strony pokazał się, mający ostatnio problemy ze zdrowiem, Michał Adamuszek. W drugiej bramkę gości bombardował Robert Orzechowski, a przez cały mecz dobrze i równo grał Michał Waszkiewicz.
- To niesamowite, co robi ten chłopak. Przecież czeka go operacja przepukliny, a on gra, i to jak - chwali Michała trener Zbigniew Markuszewski.

MMTS Kwidzyn - Azoty Puławy 31:26 (17:12)
MMTS: Suchowicz, Jedowski - Waszkiewicz 6, Orzechowski 5, Adamuszek 4, Marhun 4, Seroka 4, Cieślak 2, Mroczkowski 2, Peret 2, Łangowski 1, Rombel 1, Pacześny, Rosiak
Azoty: Stęczniewski - Zinczuk 9, Gowin 4, Kus 3, Pomiankiewicz 3, Semienow 2, Sieczkowski 2, Lasoń 1, Sieczka 1, Witkowski 1, Afanasjew, Grzelak, Płaczkowski, Szyba