Gdynia: Samorządność jako jedyna w składach komisji oceniających wnioski konkursowej

Widocznie chodzi o to, aby w gdyńskiej Radzie Miasta cokolwiek do powiedzenia mieli tylko radni Samorządności - tak Ireneusz Bekisz (Platforma Obywatelska) komentuje układ sił w konkursowych komisjach. - Opozycja ma siedzieć cicho i nie uczestniczyć w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji.

Czytaj więcej o radach dzielnic

Temat powołania komisji konkursowych jest o tyle kontrowersyjny, że w ubiegłych latach do pracy w nich zapraszani byli radni PO oraz Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem w tym roku delegowano do nich Kamila Górala, Małgorzatę Balsewicz, Maję Wagner, Stanisława Borskiego, Pawła Brutela i Jarosława Kłodzińskiego. Wszyscy są radnymi Samorządności - ugrupowania, na którego czele stoi prezydent miasta Wojciech Szczurek. Mirosława Król z PO ma nawet hipotezę, dlaczego właśnie tak się stało.

- W zeszłym roku uczestniczyłam w pracach komisji oceniającej wnioski złożone na potrzeby konkursu "Piękna dzielnica" - przypomina. - Podczas posiedzeń zadawałam wiele niewygodnych pytań i zwróciłam uwagę na szereg nieprawidłowości. Nie podobało mi się dla przykładu, że wiele ciekawych projektów rad dzielnic odrzucanych jest z błahych przyczyn.

Czytaj:**Dlaczego nie udało się zrealizować inwestycji drogowych?**

Radna twierdzi, że bardzo dobrze sporządzony pod kątem merytorycznym wniosek Rady Dzielnicy Grabówek nie został uwzględniony, bo brakowało w nim... jednego podpisu.

- W efekcie musieliśmy przyznać 60 tys. zł na zasadzenie bratków na Obłużu, co, moim zdaniem, jest nieporozumieniem - mówi Mirosława Król.

- To trochę zbyt wysoka kwota jak na urządzenie ukwieconego trawnika, takie pieniądze można lepiej spożytkować. Naciskałam więc na władze Gdyni, aby dały radom dzielnic możliwość poprawiania wniosków, gdy są one ciekawe, ale niemożliwe jest ich uwzględnienie z przyczyn technicznych. Widocznie w tym roku Samorządność zdecydowała, iż niepotrzebni jej są w takich komisjach radni, którzy zadają niewygodne pytania i są w pewnych kwestiach zbyt dociekliwi. W związku z tym powołali do oceniania projektów, składanych przez rady dzielnic, tylko zaufanych radnych z własnego grona.

Z zarzutami takimi jednak przedstawiciele rządzącej w Gdyni Samorządności kompletnie się nie zgadzają.

Nowy bus dla urzędników

- Zupełnie nie rozumiem pretensji, jakie wysuwają pod naszym adresem radni PO - dziwi się Bartosz Bartoszewicz, przewodniczący komisji Samorządności Lokalnej i Bezpieczeństwa Rady Miasta Gdyni.

- To kłamstwo, że złośliwie pominęliśmy przedstawicieli opozycji dobierając osoby, które oceniać będą wnioski rad dzielnic. Sprawa omawiana była podczas jednej z komisji Rady Miasta Gdyni, uczestniczyli w niej zarówno radni PO, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Nie zgłaszali wtedy żadnych kandydatur do składów oceniających konkursy dla rad dzielnic, co więcej, zagłosowali za osobami, które rekomendowane były przez klub Samorządności. Wysuwanie podobnych zarzutów, jakie dziś padają, już po fakcie, uważam więc za trochę niepoważne.

Faktem jest jednak, że na skutek uwag radnych opozycji zmodyfikowano nieco procedury związane z rozstrzyganiem konkursów dla rad dzielnic. Wiceprezydent Gdyni Michał Guć zadeklarował, iż w tym roku, w celu uniknięcia sytuacji do jakiej doszło w 2011 r., Centrum Aktywności Obywatelskiej przeprowadzi akcję informacyjną i szkolenia dla radnych dzielnicowych.