Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Pieskie życie psa w wielkim mieście. Przepisy kontra zwierzęta i ekologia

Agata Grzegorczyk
W Gdyni pies musi mieć zarówno smycz jak i kaganiec. W lesie również nie może zostać spuszczony.
W Gdyni pies musi mieć zarówno smycz jak i kaganiec. W lesie również nie może zostać spuszczony. fot. Tomasz Bołt
Wielka gdyńska akcja "Pies w wielkim mieście". I co z tego ma pies? Kaganiec i smycz zawsze i wszędzie. Taka jest gdyńska rzeczywistość. Jeżeli chce pobiegać, to musi jechać na wieś lub do Gdańska. Jednak nasz czworonożny przyjaciel może na osłodę posłuchać wierszy o sobie...

W Gdyni mimo wielkiej akcji, która ma promować przyjazne traktowanie szczekających czworonogów w wielkim mieście, nadal nie ma ani jednego miejsca, poza prywatnymi ogródkami oczywiście, w którym pies mógłby robić to, co kocha najbardziej, czyli biegać.

Uchwałą Rady Miasta w 2008 roku nakazano bowiem chodzić wszystkim psom, niezależnie od rasy czy wielkości, w kagańcu i na smyczy - spójnik "i" zastąpił wcześniejsze "lub", tym samym odbierając właścicielowi prawo do wybrania tylko jednego z zabezpieczeń. Miasto obiecywało wówczas, iż stworzy miejsce, ogrodzony wybieg, gdzie psy będą mogły do woli hasać.

Czytaj także: Pies na bulwar nie wejdzie?

Tak się jednak nie stało i w związku z tym, że zgodnie z ustawą, która mówi, iż w lesie psu biegać także nie wolno, jeśli gdyński pies chce się wyszaleć, musi jechać do Gdańska. Bo tam, mimo że program pod hasłem "Pies w wielkim mieście" nie jest wdrażany, zorganizowano już kilka takich wybiegów.

W Gdyni nasz ogoniasty przyjaciel na osłodę życia może co najwyżej posłuchać wierszyka walentynkowego, ułożonego na swoją cześć przez uczestników konkursu internetowego, organizowanego w ramach programu "Pies w wielkim mieście".

Zobacz także: Labrador Pefo - pierwszy pies w Polsce wyszkolony do pomocy niedosłyszącym

- Zorganizowanie wybiegu dla psów jest sprawą trudniejszą, niż się wydaje. Bo niełatwo jest znaleźć odpowiednią lokalizację. Wydzielenie takiego miejsca w lesie odpada, bo zakazuje tego ustawa, bez względu na to, czy miałby to być teren gminny czy państwowy. Radni proponowali też plażę przy ujściu Kaczej, ale to też nie był dobry pomysł ze względu na zagrożenie pogorszeniem jakości wód zatoki w tym rejonie - mówi Barbara Strzelczyńska z Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdyni. - Najlepszą lokalizacją wydawał się teren przy ul. Ejsmonda, gdzie mnóstwo ludzi i tak wychodzi z psami, ale po pierwsze jest tam las, a po drugie okoliczni mieszkańcy nie chcieli się zgodzić, twierdząc, iż będzie za głośno.

Radni jednak się nie poddają. Ostatnio w swoje ręce wzięły sprawę panie z Samorządności Beata Szadziul i Maja Wagner.

- Nam też z początku ta sprawa wydawała się łatwiejsza niż faktycznie jest, ale myślę, że jesteśmy już na dobrej drodze - mówi Beata Szadziul. - Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z naszymi zamierzeniami wybieg dla psów powstanie w Kolibkach. Myślimy tu o sześciohektarowym terenie, który nie jest ani leśnym, ani nie znajduje się w sąsiedztwie osiedli. Rozpoczęłyśmy też starania o przywrócenie psom wstępu na plażę także w sezonie letnim.

Pamiętasz go: Pies Baltic, uratowany przez marynarzy

Czy tym razem się uda, zobaczymy. Tak czy inaczej Gdynia przygotowuje także nowy regulamin trzymania zwierząt i ma on zwolnić psy z obowiązku pokazywania się na mieście tylko w kagańcach i na smyczach. Choć jak sami urzędnicy przyznają i w obecnym zapisie jest furtka, przynajmniej dla bardzo posłusznych psów.

Bo pod nakazem obowiązku prowadzenia czworonoga w kagańcu i na smyczy jest też dość niejasny w interpretacji zapis, iż psa można spuścić ze smyczy na terenie, na którym mamy pełną kontrolę nad zwierzęciem. Jeśli więc pies jest szkolony i na każde zawołanie natychmiast znajdzie się przy nodze pana, można ze strażnikiem miejskim, który będzie chciał nałożyć mandat, przynajmniej próbować podjąć dyskusję na temat tego, czy jest to "pełna kontrola" czy nie.

Urzędnicy przekonują też, że mimo iż gdyńskie psy, choć straciły prawo do chodzenia bez smyczy, to i tak dzięki programowi zyskały.

- Dzięki szeroko zakrojonej akcji promocyjnej gdynianie są coraz bardziej świadomi praw zwierząt i obowiązków, jakie ciążą na opiekunach psów. Efekty przynosi kampania zachęcająca do sprzątania po swoich czworonogach, a to zmienia wizerunek psa, który zdaniem niektórych był tylko szkodnikiem zanieczyszczającym chodniki - dodaje Barbara Strzelczyńska. - Właściciele psów i ich sąsiedzi stają się bardziej wyczuleni na przejawy zaniedbań, takich jak zostawianie psa bez dostępu do ciepłej budy zimą, czy na zbyt krótkim łańcuchu. Oprócz tego zniesiony został podatek za psa, a rejestracji również dokonujemy za darmo. Każdy, kto zgłosi w urzędzie czworonoga, otrzymuje numerek, który można przypiąć do obroży, i wówczas w razie zgubienia się psiaka nie ma problemu ze zlokalizowaniem właściciela.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdyni prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto