Człowiek, który kochał morze i ludzi - tak Leszka Wiktorowicza zapamiętali przyjaciele. Mówią, że był legendarnym kapitanem, w starym, filmowym stylu. Wielu mieszkańców Gdyni zna go jako budowniczego Daru Młodzieży, którego był również komendantem. Stanowisko to piastował, z przerwami, przez niemal 25 lat, na stałe wpisując się do grona słynnych ludzi morza.
Dowodził żaglowcem podczas wypraw dookoła świata
Jako kapitan żeglugi wielkiej i komendant Daru Młodzieży dowodził żaglowcem podczas wyprawy dookoła świata i wokół trzech przylądków - Dobrej Nadziei, Leeuwin i Horn. Był m.in. Grotmasztem Bractwa Kaphornowców, działał w Stowarzyszeniu Kapitanów Żeglugi Wielkiej, był prezydentem Sail Training Association Poland.
- Pływałem z Leszkiem 15 lat - mówi Jarosław Włodarczyk z Press Club Polska, organizator wystawy poświęconej zmarłemu w czerwcu br. kapitanowi, którą od wczoraj można oglądać przy pomniku Josepha Conrada Gdyni.
- Bez wątpienia był komendantem, przy którym mogliśmy się czuć bezpiecznie. Pamiętam, gdy któregoś dnia siedzieliśmy w kabinie kapitana i rozmawialiśmy. Leszek siedział tyłem do urządzeń nawigacyjnych i nagle, nie odwracając się, podniósł słuchawkę telefonu, wykręcił numer i powiedział "zbaczamy, trzymajcie się kursu". Myślę, że mógł widzieć przez bulaj refleksy słońca i to było dla niego wskazówką, że zmieniamy kurs. Potrafił jednocześnie swobodnie rozmawiać i być dobrym dowódcą.
W latach 1981-1982 Wiktorowicz nadzorował w Stoczni Gdańskiej prace związane z omasztowaniem, otaklowaniem, ożaglowaniem oraz wyposażeniem nawigacyjnym nowej białej fregaty - Daru Młodzieży. W jej dziewiczym rejsie pełnił funkcję kierownika nauk, potem objął stanowisko komendanta. Był wychowawcą wielu polskich marynarzy.
Poczytaj: The Culture 2011 Tall Ships Regatta
- Studiowałem na Akademii Morskiej - mówi Łukasz Kończyński, marynarz. - Sam nie pływałem pod jednymi żaglami z kpt. Wiktorowiczem, ale starsi koledzy często o nim mówili. Bardzo go lubili i szanowali, żałuję, że nie miałem okazji z nim płynąć.
W czasie rejsu dookoła świata w latach 1987-1988 żaglowiec wziął udział w australijskich obchodach 200-lecia osadnictwa, a kpt. Wiktorowicz zasłynął m.in. brawurowym wyjściem w morze z Fremantle w Australii.
- Dar Młodzieży minął dwa niszczyciele z dużą prędkością w odległości... zaledwie 20 (!) metrów. Załoga tamtych okrętów najpierw zbladła, widząc tę piramidę żagli sunącą prosto na nich, a potem rozległ się grzmot oklasków. Australijski pilot, doświadczony kapitan, Roger Tunmore, był szary jak popiół - pisał Andrzej Perepeczko w książce "Wyższa Szkoła Morska w Tczewie i Gdyni". - Dopiero gdy niszczyciele zostały daleko, nisko ukłonił się na mostku Leszkowi Wiktorowiczowi. Nasz "Stary" prowadził fregatę po mistrzowsku, trzymając ją "mocno w garści". - Zbudowałem ten żaglowiec, powiedział mi, i wiem, co potrafi. Trzeba mieć trochę szczęścia do wiatru. Trochę szczęścia i szczyptą szwoleżerskiej fantazji.
Miał swój styl
Wiele wspomnień o niesamowitych wejściach do portu brzmi jak wyjęte z filmów. Trudno się dziwić, taki był styl Wiktorowicza.
- To był kapitan w filmowym stylu - wspomina Włodarczyk. - Z jednej strony serdeczny i wzbudzał sympatię, z drugiej respekt. Załoga miała do niego pełne zaufanie - wspomina Włodarczyk. - Był obowiązkowy i liczyło się dla niego dane słowo. Pewnego razu, gdy płynęliśmy na silniku, do drzwi mojej kabiny zapukał steward kapitański. Zszedłem na dół, Leszek już tam był. Powiedział: "śruba jest zepsuta. Naprawimy to, ale nie jestem pewny, czy dopłyniemy do portu na czas. Bardzo za to przepraszam".
Czytaj również:**Tusk: Polska nie może być bezsilna**
Do 3 października przy pomniku Josepha Conrada na końcu al. Jana Pawła II w Gdyni można zobaczyć wystawę "Dar Młodzieży i jego Kapitan" poświęconą Wiktorowiczowi. Miejsce jest symboliczne, nieopodal cumuje ukochany żaglowiec komendanta. Na 28 fotografiach kapitan i jego statek są uwiecznieni podczas spektakularnych wydarzeń i codziennej pracy. Kolejnym wydarzeniem upamiętniającym kapitana będzie wmurowanie pod koniec września tablicy w miejscu, z którego kapitan i jego statek wyruszali w morskie podróże.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?