Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

14 sierpnia ruszają zapisy na 413 Sieradzką Pielgrzymkę. Zobaczcie archiwalne ZDJĘCIA

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
14 sierpnia rozpoczynają się zapisy do udziału w 413.Sieradzkiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę, która wyruszy w drogę 22 sierpnia, a powróci tydzień później.

Tymczasem przypominamy unikalne zdjęcia z 400 pielgrzymki. Wówczas, po raz ostatni pojechały wozy konne przykryte plandekami. Przez wiele lat był to charakterystyczny element sieradzkiego pielgrzymowania.

Sieradzka pielgrzymka na Jasną Górę jest wyjątkowa z kilku względów. Według dokumentów archiwalnych przechowywanych przez ojców Paulinów na Jasnej Górze, już w 1611 roku przybyła tam piesza pielgrzymka z Sieradza. Pierwszy raz informacja o niej ukazała się w „Kronice diecezji włocławskiej” z roku 1985. Niestety, nie można zweryfikować tych informacji. Nie znaczy to jednak, że sieradzanie wcześniej nie pielgrzymowali do Jasnogórskiego Sanktuarium. Wśród zachowanych wotów i zapisów o uzdrowieniu znajdujemy także te dotyczące mieszczan nadwarciańskiego grodu i okolicznej szlachty - jak choćby z roku 1597. Czytamy, że na Jasną Górę przybył Mikołaj Poniatowski z powiatu sieradzkiego, aby podziękować Pani Jasnogórskiej za otrzymane łaski. Z kolei w roku 1621 trafiło do Czarnej Madonny małżeństwo Bykowskich. Jan Bykowski (herbu Gryf) był synem Stanisława Małachowskiego, wojewody sieradzkiego. Za to w roku 1627 pieszą pielgrzymkę do Częstochowy odbyła Anna, żona Jana Olbrachta Łaskiego. W pielgrzymce towarzyszył jej małżonek.

Dlaczego pielgrzymujemy?
Większość pątników, którzy idą na Jasną Górę, jako główny powód wędrówki podaje chęć podziękowania Matce Boskiej np. za uniknięcie chorób, powodzenie w pracy, szkole, czy też nawrócenie członka rodziny. Idą też, aby spotkać się z ludźmi, być bliżej, inaczej, z Bogiem. To swoiste rekolekcje w drodze. Dla wielu pątników to najpiękniejszy czas lata. To także manifestacja patriotyzmu i przywiązania do polskości, katolicyzmu...

W tym samym roku - jak czytamy w archiwach jasnogórskich - do Częstochowy pielgrzymowała Anna Zaleska z powiatu sieradzkiego. Za to w zapiskach z roku 1630 czytamy, między innymi: „Pielgrzymują całe miasta. W niektórych dniach gromadziło się na Jasnej Górze 15, a nawet 20 i 30 tysięcy pątników. Tradycje wielu pieszych pielgrzymek sięgają lat trzydziestych XVII wieku, między innymi z Kalisza, Krakowa, Łowicza, Pabianic, Poznania, Sieradza i Wielunia”. Pisze zaś o tym Michał Klimas w swojej pracy „Pielgrzymki sieradzkie na Jasnej Górze”.

Warto jednak pamiętać, że Jasna Góra oficjalny rejestr pielgrzymek prowadzi dopiero od roku 1834. Widnieje tam zapis, że przybyła kompania z Sieradza. Nie ma jednak danych jak liczna była to pielgrzymka. W Sieradzu pielgrzymuje się z pokolenia na pokolenie. Pielgrzymką większość miasta żyje. Tak było zresztą przed II wojną. „Ziemia Sieradzka” z roku 1930 tak opisywała powrót pątników z Częstochowy: „Dnia 28 bm. (chodzi o sierpień) o godz. 7 po południu powróciła z Jasnej Góry kompania do Sieradza. Na spotkanie wyszła orkiestra sokola ok. 3 km za miasto oraz grono rowerzystów. W mieście natomiast, koło krzyża (przy obecnej ulicy Jana Pawła II), wielka rzesza ludzi oczekiwała na powitanie swych krewnych lub znajomych. Procesja, która wyruszyła z Fary na czele z ks. prof. Czaplą, połączyła się z kompanią na rogatce Kaliskiej, gdzie cała kompania zmieniła się w majestatyczną procesję z mnóstwem feretronów i proporcy, postępując wolno ul. Kościuszki, Rynek, Dominikańską do Fary sieradzkiej. Przy Farze powitał pielgrzymów oraz ks. Bronszewskiego i ks. pref. Bińkowskiego ks. Prałat Walery Pogorzelski. W kościele w podniosłych a gorących słowach przemówił ks. Prałat, a słowa jego wycisnęły łzy rozczulenia i miłości Bożej wśród zgromadzonych. Po udzieleniu błogosławieństwa przez ks. Prałata Pogorzelskiego pątnicy opuścili progi świątyni, udając się do swych domowych ognisk”.

Tak jest zresztą do dziś. W najbliższy wtorek wokół Krakowskiego Przedmieścia ustawią się tłumy ludzi witające wracających pielgrzymów. Będą ich fetować niczym bohaterów wojennych. Na pielgrzymów spadnie morze kwiatów. Wprowadzać będą ich motocykliści, a przewodnik Stanisław Kosatka, po dotarciu do murów prastarej kolegiaty, uklęknie i pocałuje je. - To z radości, że zaliczyłem kolejną pielgrzymkę - mówi. Takie rzeczy tylko w Sieradzu...

Jadą wozy pod plandekami
Sieradzka pielgrzymka na Jasną Górę jest jedną z nielicznych, która idzie w obie strony. Przez kilkadziesiąt lat pielgrzymował także sieradzanin Wacław Tęsiorowski. Nie chodził jednak, lecz powoził wozem konnym - zawsze z numerem 1, jak na króla sieradzkich wozaków przystało. Aż do początku lat dziewięćdziesiątych wozy konne, przykryte plandekami na pałąkach, były charakterystycznym punktem Sieradza.

- Jak to się zaczęło z tymi wozami - zastanawia się pan Wacław. - Jedna z pierwszych powojennych pielgrzymek, o ile nie pierwsza, była kolejowa . Tak, kolejowa, tylko że w takich odkrytych wagonach, jak przewozi się węgiel czy cement. Mieliśmy stołeczki do siedzenia. Ale co to za pielgrzymka. Przychodzi do mnie pewnego dnia proboszcz fary Apolinary Leśniewski. Siada na krześle, ale tak jakoś dziwnie się wierci, widać, że coś go tam dusi w środku. „Wacek, namów chłopów z Męki, Kłocka, Bogumiłowa, Mnichowa, Dzigorzewa, Woźnik, Charłupi Małej i pojedźmy na Jasną Górę wozami” - wyrzuca z siebie. „ Nikt wcześniej wozami nie jeździł”. Podchwyciłem pomysł proboszcza. Namówiłem chłopów, bo znałem większość. Zaraz po wojnie miałem wielki wóz, parę koni, woziłem, żwir, piach, węgiel. Jak trzeba było to karawanem też powoziłem. Pojechaliśmy w ponad 30 wozów. Przykryte były plandekami. Panie kochany, jakie to było wtedy wydarzenie. Ludzie wychodzili na drogę, patrzyli z niedowierzaniem, machali nam, pozdrawiali. Jak wjechaliśmy na Rynek Wieluński w Częstochowie, postój. Kto mógł i miał, przebierał się w nasze stroje sieradzkie i brał za swoją chorągiew, bo pobraliśmy je z fary. Jak wchodziliśmy, ludzie oniemieli. Nikt wcześniej nie widział takiej pielgrzymki. I jeszcze panu powiem, że ja, jak każdy sieradzak, miałem swoją ulubioną chorągiew, z którą wchodziłem na Jasną Górę. Ostatnio było mi już jednak trudno, myślałem, że padnę, ale dzięki Bogu wszedłem. Jak już przychodził sierpień, to byłem w innym świecie, zaczynałem myśleć o naszej sieradzkiej pielgrzymce. „Nie, nie idę, chory jestem” - próbowałem się wymigać. W końcu mówiłem sobie: „Wacek, Bóg dał ci zdrowie, idź podziękować”

Kiedy szła 400. pielgrzymka po raz ostatni pojechały wozy, ale tylko trzy, tak żeby przypomnieć stare czasy. Pojechał i pan Wacław.
- W jednego konia pojechałem, a pożyczyłem go od Adriana z Olendrów - mówi. - Koń nie chciał zupełnie jeść, zapierał się, ja go batem, a on nic. Jakiś taki dziwny był. Karmiłem go po drodze jabłkami i jakoś dojechaliśmy do Częstochowy. Tam stanąłem na jednym z podwórek. Zjadł trawy, wytarzał się, otrząsnął, to ja go wtedy splunąłem, bo splunąć trzeba, taki zwyczaj. I wie pan, pomogło. Do Sieradza szedł z powrotem aż miło.

Zachęcamy do obejrzenia archiwalnych zdjęć z 400 pielgrzymki (rok 2010).

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto